Drwina z królewskiej gwardii
Na placu przed pałacem rozgrywała się nieprzyjemna scena na oczach przechodniów. Przez około dziesięć minut młody człowiek o imieniu Lyle Schutz dręczył królewskiego strażnika, przechodząc od dziecinnych żartów do agresywnych prowokacji. Ten incydent, nagrywany przez kamerę przyjaciela Lyle’a, przyciągał uwagę przechodniów, wielu z nich wyrażało swoje niezadowolenie i dezaprobatę. Wydarzenie to obnażało smutną prawdę o pragnieniu stania się wiralowym za czyimś kosztem.
Wszelkie próby krytyki wobec Lyle’a były stanowczo odrzucane. Atmosfera wokół niego zdawała się ustalać niepisane zasady przeciwko wszelkim sprzeciwom lub krytyce. Jakby nawet ziemia pod jego stopami ostrzegała go, że nie powinien krytykować ani ingerować w działania Lyle’a. Ta sytuacja tworzyła cichą zgodę, w której brakowało kwestionowania.